niedziela, 4 grudnia 2011

Ciasto było dobre!




             Właśnie minął dzień pełen urodzin Agaty. Czas najwyższy zanurzyć się w śnie. Solenizantka odpadła wcześniej niż się spodziewałem, ale to i tak jest niczym w porównaniu z idealnie wymierzonym czasem, jaki spędziliśmy na wszystkich świątecznych atrakcjach. Niedługo po godzinie dziewiątej wykrzesaliśmy kilka iskier rozpalających pokój. Udało nam się wstać. Termometr zawiódł (patrz wpis sprzed ponad tygodnia). Mimo czarno kosmicznej temperatury, tej znad atmosfery, gdzie kosmonauta wychodzi w skafandrze - przebiliśmy stereotypy, a nawet udało się przebrać! Od wschodu słońca do zachodu i jeszcze kilka godzin po, Agacie zostały zaserwowane atrakcje godne Rzymsko-biesiadnej rozpusty. Obecnie nic w pobliżu nie nadaje się na bloga, nie nadaje się do zobaczenia. Jedynie kilka butelek w lodówce (z ponad 30) jeszcze jest przydatne do spożycia! To będzie idealne rozpoczęcie kacowego dnia.