niedziela, 27 listopada 2011

The Maxx

Kiedyś na MTv... wiadomo. Wtedy też popularna stacja wyprodukowała kilka kreskówek, między innymi przygody dwóch debili o skretyniałym śmiechu, czyli powszechnie znane i lubiane Bevis and Butthead, ale mało kto ma pojęcie o istnieniu The Maxx - bajka noir dla dorosłych z czarnym jak smoła z dna piekielnego humorem. Zajebiste teksty, świetna fabuła i mroczna kreska.

Maxx jest typowym komiksowym wykolejeńcem. Ma popaprany umysł, tężyznę fizyczną większą niż u Pudziana, mieszka w kartonowym pudle, a jedyną osobą na której mu zależy to Julie Winters – jego opiekunka z pomocy społecznej. Maxx jak większość superbohaterów nosi kretyńską maskę, pod którą ukrywa swoją tożsamość. Przy okazji jest święcie przekonany o istnieniu Outbacku - drugiego świata, w którym Julie jest Lamparcią Królową, a on jej wiernym strażnikiem. I tak oto ratuje ją wielokrotnie z opresji, nie przejmując się brutalnością i rosnącą liczbą ofiar. Cała seria otoczona jest jazzem, plugawymi dowcipami i schizofreniczną atmosferą wprowadzaną przez tytułowego bohatera.
W pierwszych odcinkach pojawia się Mister Gone - zły czarnoksiężnik, który próbuje porwać, zgwałcić i zabić Julie, obojętnie w jakiej kolejności. Do dyspozycji ma bezmyślne istoty Isz. W miarę rozwoju akcji, ciężko powiedzieć co jest prawdziwe, a co nie. Czy wszystko dzieje się w głowie któregoś z bohaterów, czy może ten świat jest tak pojebany, że wszystko może się zdarzyć w dowolnej kompilacji. Na nieszczęście odcinek nr 13 jest ostatnim animowanym, resztę trzeba dopatrzyć i doczytać się w komiksie.


Na oficjalnej stronie MTv istnieje możliwość obejrzenia całego serialu, ale niestety jest on unable to users in your region, więc jak ktoś potrafi zmieniać IP to legalnie obejrzy, a jak ktoś nie umie, to zapraszam do mnie po cyfrową paczkę komiksu i filmu.