niedziela, 7 listopada 2010

Szach mat

Zajęcia, zajęcia, zajęcia. A na nich coś o pracy dyplomowej, trochę z historii kina i rozmowy o detalach. Wracając do domu miałem w głowie idealny wpis na bloga. Uciekł, najprawdopodobniej bezpowrotnie. Zbytnio przejąłem się (z dawna oczekiwaną) partią szachową. Kornel vs Jacek. Ledwo co udało mu się wygrać, powybijaliśmy sobie wszystko. Partia bardzo emocjonująca, jak na szachy, co krok któryś z nas zastawiał stu ruchowe pułapki, co chwila spadały figury i pionki. I nagle została prawie pusta plansza. Mój król upadał przy dźwiękach don't explain. Tak się złożyło, że rozmawiałem też dzisiaj z jedną z odtwórczyń tego arcydzieła.

Zapraszam do słuchania:
http://www.myspace.com/soczewka/music/songs/don-t-explain-piano-kamil-bara-ski-57608161

Don't explain, emocje w powietrzu, burza w mózgu, walka o przetrwanie i trach. W końcu mój król upada. Pokonany przez dwa ostatnie pionki - czarną parę królewską. Don't explain. Chwile przed partią obiecałem Patrycji coś wyjaśnić. Wyjaśnienia poniżej:



Odnośnie mojego statusu związku na facebooku, moje zaręczyny odbyły się szybko i bez bólu. Wystarczyło wejść w ustawienia profilowe i co nieco pozmieniać. Dla tak zwanej draki. Niestety, a może na szczęście nie zamierzam na razie wstąpić w związek małżeński. Fajnie, że to zauważyłaś, ale wyżej opisana zmiana nastąpiła jeszcze w wakacje, potem totalnie o wszystkim zapomniałem. Jakby co zawsze możemy zaręczyć się ze sobą, mi twoja ręka nawet będzie na rękę. A jak już tak piszę i piszę do Ciebie, to nie mógłbym zapomnieć o obiecanych pozdrowieniach! Najlepsza dziewczyno z egzaminów wstępnych na wokal Jazzowy w Katowicach. Z tego oto miejsca, gdzie jest na oknie flaga Anglii, a pod nim materac z kilkoma kołdrami, tam gdzie z szafy wystają ciuchy, a zarazem jest pokój z którego piszę. Pozdrawiam!



Podczas przerwy między zajęciami, szybki i niekonkretny film:







Idę pisać coś bardziej ambitniejszego.